Miasto Arki Przymierza i królowej Saby
Aksum to najdalej wysunięte na północ miasto, do którego dotarłam podczas mojej podróży po Etiopii. Etiopczycy wierzą, że właśnie tu znajduje się legendarna Arka Przymierza. Ja i w to, że z tego miejsca wyruszyła królowa Saba na spotkanie z królem Salomonem. Do dziś przetrwały ruiny należącego do niej pałacu i ogromne baseny będące dla współczesnych mieszkańców zbiornikiem słodkiej wody.
Jestem zaledwie o 40 kilometrów od nadal niespokojnej granicy z Erytreą. Do 1993 roku było to jedno państwo. Przywódcy partyzanccy, kiedyś ramię w ramię walczący z komunistyczną dyktaturą, po zwycięstwie stali się nieprzejednanymi wrogami. Skąd my to znamy?- chciałoby się zapytać. Status granicy jest nadal w wielu miejscach nieuregulowany i mimo obecności wojsk ONZ, co jakiś czas wybuchają walki, co skutecznie odstrasza turystów. Etiopczycy zapewniali mnie, że bać się nie ma czego – a miasto i okolice są całkowicie bezpieczne.
Powstanie Królestwa Axum w V wieku przed naszą erą przyjmowane jest najczęściej jako punkt startowy rozważań o etiopskiej historii. Królestwo w czasach największego rozkwitu utrzymywało relacje polityczne i handlowe ze światem greckim, rzymskim a także ż Indiami i Chinami. W czasach aksumskiego królestwa język geez stał się językiem oficjalnym - do dziś jest on używany w etiopskich kościołach. Język ten wywodzi się od ludów południowo – arabskich, które dotarły na te ziemie z Jemenu na długo przed powstaniem imperium w Aksum. Za czasów króla Ezany, w pierwszej połowie IV w. Aksum przyjęło chrześcijaństwo. O jego znaczeniu może świadczyć choćby złota moneta bita przez króla. Ekspansja islamu trwająca od VII wieku spowodowała stopniowy upadek Aksum zakończony ostateczną klęską w IX-X w. Państwo zostało odcięta przez muzułmanów od szlaków handlowych, łączących Morze Śródziemne z Oceanem Indyjskim. Arabowie opanowali aksumskie wybrzeże Morza Czerwonego. Warto wiedzieć, że dzisiejsza Etiopia jest w tej części świata ewenementem. Większość jej mieszkańców to chrześcijanie, którzy zachowali swoją wiarę mimo nieprawdopodobnej presji ze strony otaczającego ich islamu.
Stelle na miarę światowego dziedzictwa
Do Aksum turyści przybywają by podziwiać arcydzieło architektoniczne - słynne Stelle, do dziś będące inspiracją projektantów nowoczesnych budowli. Uwagę zwraca wyrastający w niebo smukły, wysoki obelisk - Stella Króla Ezany. Mierzy 23 metry, waży 160 ton. Jednak to nie ona jest najważniejszą, lecz ta, która leży z boku za ogrodzeniem. Pochodzi sprzed 1700 lat i jest uważana za najwyższy obelisk świata. Liczącą 24 metry wysokości i ważącą 200 ton budowlę obalili muzułmanie w czasie rebelii w XVI wieku, wtedy też pękła na trzy części. Po inwazji na ówczesną Abisynię w r. 1936 r. żołnierze włoscy, działający z osobistego rozkazu Mussoliniego zrabowali obelisk. Stanął w centrum Rzymu. Naród etiopski zawsze uważał go za ważną część swojego dziedzictwa kulturowego. Kolejne rządy przez lata we wszelki możliwy sposób zabiegały u Włochów o zwrot pomnika. Warto dodać, że ONZ już w1947 r. uznało, że obelisk powinien wrócić na swoje pierwotne miejsce. Rząd włoski zgodził się na to dopiero 1997 r. Przygotowania trwały kilka lat i ostatecznie zamierzano przewieźć Stellę do Etiopii w marcu 2004. Niestety, wkrótce po podjęciu decyzji uderzył piorun i zniszczył wierzchołek, co spowodowało konieczność poddania obelisku konserwacji. Ostatecznie został przewieziony do ojczyzny w roku 2004. Nigdy dotąd tak ogromny ciężar nie był transportowany drogą lotniczą. Z zadaniem poradził sobie największy samolot transportowy świata- rosyjski Antonow. Operacja przebiegała w trzech fazach, najcięższy fragment ważył 60 ton. Nie muszę chyba dodawać, że obelisk jest wpisany, podobnie jak miasto, w którym się znajduje, na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturowego UNESCO.
Sekretny romans Salomona i Saby
Jeśli wierzyć etiopskiej legendzie, to w Aksum urodziła się królowa Saba. Oglądam położony kilkadziesiąt metrów od Stelli zbiornik wodny zwany basenem królowej. Zachowały się prowadzące do wody wykute w skale schody, po których Saba ponoć schodziła, by zażywać kąpieli. Na obrzeżach miasta jest jeszcze jedna pamiątka, która ma świadczyć o bytności legendarnej królowej - ruiny jej pałacu. Szczerze powiem niewiele z niego zostało - trochę kamiennych murów nie robiących na nikim wrażenia. Dopiero gdy wspięłam się na wierzę widokową zobaczyłam kontury dawnych komnat i korytarzy.
Jak można przeczytać w Biblii ok. 950 r. p.n.e. władczyni kraju leżącego w Południowej Arabii wyruszyła ze swojej stolicy Marib w podróż do Jerozolimy. Południowa Arabia czyli dzisiejszy Jemen była w tym czasie z Etiopią związana. Celem podróży miało być sprawdzenie legendarnej mądrości i bogactwa Salomona. Jak przebiegał ten pierwszy test na inteligencję? Były nim trudne zagadki. Jako, że Salomon na wszystkie pytania odpowiedział otrzymał królewską nagrodę: 120 talentów złota, drogie kamienie i niemniej wtedy cenne wonności. Salomon odwdzięczył się podarowując królowej wszystko czego zapragnęła. Na tym biblijna relacja się kończy, co innego legenda – ta głosi, że Saba i Salomon mieli sekretny romans. Urzeczony wdziękami królowej zaproponował nocne spotkanie. Saba zgodziła się ale pod warunkiem zagwarantowania nietykalności. Król na to przystał ale również postawił ultimatum – tak będzie gdy ona nie tknie niczego w pałacu. Na kolację podstępnie kazał podać słone i pikantne potrawy. W nocy spragniona królowa odruchowo napiła się wody z dzbana na co Salomon tylko czekał. Gdy Saba wróciła do ojczyzny urodził się syn – Menelik. Jak głosi etiopski epos narodowy Kebra Nagast, spisany w XIV w. syn Saby zwanej przez Etiopczyków Makedą był założycielem dynastii salomońskiej, a ta nieprzerwanie władała Etiopią aż do czasów Hajle Sellasje, cesarza z jednej z najlepszych książek Ryszarda Kapuścińskiego.
Choć w Biblii nie znajdziemy żadnego dowodu na zbliżenie Saby i Salomona, to jest on w księgach żydowskich. Według nich owocem tej nocy był Nabuchodonozor, który w 586 r. p.n.e. zniszczył Jerozolimę. Dodam tylko, że pod względem chronologii wydarzeń wersje żydowska i etiopska są jednakowo absurdalne ale przecież legend się takie drobiazgi nie imają.
Jak Indiana Jones
Baśń o królowej Sabie, ma jeszcze jedno odniesienie do współczesności. To założyciel dynastii Menelik miał sprowadzić do Etiopii Arkę Przymierza - drewnianą skrzynię od zewnątrz i wewnątrz pokrytą złotem. W jej wnętrzu znajdowały się ponoć kamienne tablice, z dziesięciorgiem przykazań, które Bóg wręczył Mojżeszowi na górze Synaj. Istnieją dwie wersje tej legendy. Według jednej Arkę Przymierza Menelik od króla Salomona dostał, według drugiej ukradł. Do Menelika i jego dworu przyłączyły się tysiące Żydów – Felaszy. Choć większość z nich została ewakuowana do Izraela – można ich łatwo rozpoznać na ulicach Jerozolimy po ciemnej karnacji skór, niektóry pozostali i nadal żyją w Etiopii.
Etiopczycy wierzą, że Arka nadal znajduje się w ich kraju, właśnie w Aksum, gdzie przechowywana jest w specjalnej kaplicy. Ruszam więc mocno podniecona na spotkanie z przedmiotem poszukiwań dziesiątek awanturników i miłośników przygód z Harrisonem Fordem czyli filmowym Indiana Jones na czele.
Znad drzew widać kulistą kopułę katedry Marii Panny z Syjonu. To nowy kościół, stary, który nie był w stanie pomieścić wiernych znajduje się nieopodal. Do pochodzącej z XVI wieku świątyni kobiety nie mają wstępu. Z tyłu świątyni czeka na nas strażnik skarbów. Otwiera metalową skrzynię, przypominającą te, w których na prowincjonalnych dworcach kolejowych przechowywany jest sprzęt przeciwpożarowy. Wewnątrz znajdują się wysadzane drogocennymi kamieniami korony cesarskie, buławy, chorągwie, kilkusetletnie księgi. Aż trudno uwierzyć, że te bezcenne skarby przechowywane są nie w klimatyzowanych , wyposażonych w najnowsze instalacje alarmowe muzeach, a w zwykłej blaszanej szafie.
Między kościołami stoi niewielki budynek z niebieskimi drzwiami i takimi samymi kratami w oknach. Dodatkowo otoczony jest niebieskim metalowym płotem. - To w nim przechowywana jest Arka Przymierza – objaśnia Habtamu Mamo - mój przewodnik. Czy ją zobaczyłam? To pragnienie jakiego nie mogli zaspokoić nawet etiopscy cesarze. Arkę Przymierza ogląda tylko jeden człowiek – Strażnik Arki, który całe swe życie spędza w budynku. Gdy umrze, najwyższa rada kościelna mianuje następcę. Śmiertelnikowi, który ujrzałby Arkę, grozi ślepota lub nawet śmierć. Jak chyba każdy człowiek zachodu zaczynam zastanawiać się nad realnością tej opowieści. Jak to możliwe, tyle lat i nikt się nie zakradł, a Włosi , którzy okupowali Etiopię? Zarzucony takimi pytaniami etiopski przewodnik wyjaśnia lekko zniecierpliwiony. Czy wierzysz w Boga? No widzisz, a przecież nigdy go nie widziałaś. My wierzymy i w Boga i w to, że Arka istnieje. Jest tu w Aksum, choć równocześnie może być w każdej z etiopskich świątyń.
Error