Gdzie  baśniowe zamki  i gorące źródła, choć szukać ich nie wolno

Nasz południowy sąsiad, Słowacja, zawsze był chętnie przez Polaków odwiedzany, ze względu na doskonałą i jednocześnie tanią kuchnię. Bardzo atrakcyjne są tam również ceny piwa i mocniejszych trunków. Czy to jedyne powody by Słowaków odwiedzić? Uwierzcie mi – Słowacja ma dużo, dużo więcej do zaoferowania.

-Pogoda dziś trochę kiepska - pada i jest chłodno - proponuję dla rozgrzewki kieliszek borowiczki i coś na podniesienie adrenaliny – zaproponował Ján Bošnovič,  mój słowacki przewodnik. Niewtajemniczonym objaśnię, że borowiczka to bardzo tam popularna jałowcowa nalewka. Kosztowaliśmy ją w schronisku pod szczytem Wielkiej Rajczy – rzeczywiście doskonale nadaje się na rozgrzewkę i poprawę humoru. A co z adrenaliną? Jej łowcy powinni koniecznie odwiedzić Letnie Centrum Zabawy – Sun Paradise zlokalizowane  w Osadnicy właśnie na stokach Wielkiej Rajczy. Jego największą atrakcją jest umieszczona przy górnej stacji kolejki trasa bobslejowa. Wagoniki jadą po specjalnym metalowym torze o długości 1,3 kilometra. Wprawdzie obsługa zapewnia, że trasa jest całkowicie bezpieczna i trudno im nie wierzyć, ale gdy się  pędzi w dół strach zagląda w oczy,  niemal każdy odruchowo naciska na hamulec. -Dobrze, że jestem przypięta pasami – przebiega mi szybka myśl -  bo wydaje się, że pod wpływem siły odśrodkowej, na którymś z ostrych zakrętów, opuszczę tor jazdy w zupełnie nieprzewidziany przez konstruktorów sposób. Uspokojenia starcza na moment  - na kolejnej pętli, tym razem mającej pełne 360 stopni,  tracę wiarę, że wagonik utrzyma się na trasie.  Podobno maksymalna prędkość to 40 kilometrów na godzinę,  mi wydaje się co najmniej dwukrotnie większa.  Po chwili jestem na końcu toru, za chwilą wagonik, wraz ze mną, jest wciągany czymś w rodzaju wyciągu linowego i …. można  znów ruszać w dół. Tym razem przysięgłam sobie, że nie tknę dźwigni hamulca, niech się dzieje co chcę - raz kozie śmierć. Gdy jednak wagonik znów nieomal, przynajmniej takie miałam wrażenie, nie wyskoczył z toru, nie wytrzymałam i zwolniłam tempo jazdy. Dla miłośników poddawania się takim torturom tor na stoku Rajczy to radość wielka – moim zdaniem, większa nawet niż w górskich kolejkach w zachodnich parkach rozrywki. Tam wszystko dzieje się bez jakiegokolwiek naszego udziału - wagonik pędzi i już, nie ma hamulca więc nie ma dylematu czy za niego pociągnąć. Inne podnoszące ciśnienie atrakcje w centrum zabawy to ściana wspinaczkowa, trampoliny i zawieszony na drzewach „małpi gaj” . Szczególnie ten ostatni wyglądał bardzo atrakcyjne, szkoda, że gdy tam byłam padał deszcz, w takich warunkach wstęp na śliskie podesty jest zabroniony.

Szukam przyjaciela, co mi ręką poda

To słowa popularnej kiedyś u nas piosenki w wykonaniu Stana Borysa. Słuchając jej Słowacy są zazwyczaj mocno zmieszani. Dlaczego? Zaraz wszystko wyjaśnię. Wiele słowackich słów jest podobnych, jeśli nie identycznych z naszymi. Przy odrobinie dobrej woli Polak ze Słowakiem porozumie się beż problemu. Z drugiej strony trzeba uważać, by nie popełnić językowej gafy , są słowa które brzmią podobnie, a znaczą coś skrajnie innego. Wracając do tytułowego szukania – to po słowacku ( czesku również) bardzo wulgarne określenie miłości w sensie fizycznym. Gdy Polacy „szukają”  ulicy wywołują uśmiech, gdy zaś szukają kelnera … szkoda gadać. To najgorsze polsko-słowackie językowe zagrożenie, inne są co najwyżej śmieszne. Słowo ”laska” nie oznacza sprzętu do podpierania się, ani tym bardziej, co w Polsce chyba na trwale przeszło z młodzieżowego slangu do powszechnego języka,  ładnej dziewczyny. Zaś nebesky to niebiański, a nie niebieski jak mogłoby się nam wydawać ( po słowacku na kolor niebieski mówi się modry). Gdy w słowach piosenki usłyszymy „laska je nebeska” wiedzmy, że artysta nie śpiewa o staruszku podpierającym się niebieską laseczką, ani o niebieskookiej dziewczynie. On opiewa niebiańską miłość. Jest jeszcze wiele tego typu zabawnych nieporozumień. Nie denerwujmy się, gdy w sklepie dostaniemy czerstwe pieczywo – cerstvy znaczy po słowacku świeży. O przedstawieniu teatralnym lub ładnej kobiecie nie mówmy „sztuka”,  bo to u Słowaków szczupak.

 Istniej polskie słowa które śmieszą Słowaków jest i odwrotnie. Na początku nie wiedziałam dlaczego kelner przynosząc zamówioną potrawę kazał mi się jej przyglądać – mówił „ niech się patrzy”. Co się okazało?  Po słowacku zwrot „ nech sa paci „ to nasze grzecznościowe „proszę bardzo”, a dosłownie „ niech ci się podoba”. Gdy od towarzyszy posiłku usłyszałam  „ dobru chut” ( co brzmiało jak dobra chuć )  wiedziałam, że to nie może być nic nieprzyzwoitego, miałam rację, oni po prostu życzyli „smacznego”.

Dla relaksu gorące źródła

Słowacja to kraj bardzo bogaty w wody termalne. Z ich dobrodziejstw kiedyś korzystali Rzymianie, teraz pora na nas. Polecam Rajeckie Teplice,  jedno z najbardziej atrakcyjnych uzdrowisk w tym kraju, leżące 10 km na południe od Żyliny. Warunki klimatyczne należą tu do umiarkowanych, według klasyfikacji szwajcarskiej zaliczane są do uspokajających. W praktyce oznacza to dużą liczbę dni słonecznych, bez silnych upałów i świeże powietrze bez silnych wiatrów. Dla przybyszów z dużych miast szczególnie cenne jest wyjątkowo czyste powietrze z minimalną ilością pyłów. Źródła wód mają w Rajeckich Teplicach  temperaturę 38 stopni i wspaniałe właściwości lecznicze. Wykorzystywane są w ośrodku balneologicznym. Co jest leczone?  Schorzenia aparatu ruchowego, dróg oddechowych, nerwów i przeróżne choroby zawodowe. Prawdziwą dumą uzdrowiska  jest zbudowany i wyposażony w stylu antycznym dom zdrojowy Aphrodite, oczywiście wyposażony w najnowocześniejsze urządzenia diagnostyczne i terapeutyczne. Oferuje wszystko, co w ostatnich czasach nie tylko kobiecietom jest potrzebne do szczęścia: zespół zabiegów leczniczych, relaksujących i upiększających, wodolecznictwo, masaże klasyczne, bicze wodne, tlenoterapię, kąpiel węglanową, manikiur, pedikiur, salon kosmetyczny i fryzjerski. Oprócz leczniczych coraz popularniejsze są pobyty w stylu Welles. Do wyboru pakiety:  relaksacyjny, weekendowy, beauty  i  przyznacie, że obiecująco brzmiący,  Aphrodite love.

Nie trzeba jechać na Florydę

Adrenalina podniesiona, ciało wymasowane – przyszedł czas na porcję historyczno -duchowej strawy. Tej również na Słowacji nie brakuje. Szczególnie miłośnicy zamków i pałaców wrócą z tego kraju usatysfakcjonowani. Ja za  pierwszy cel obrałam  widoczny z daleka zamek Bojnice. To jeden z najwspanialszych w tym kraju.  W przewodnikach piszą , że przypomina zamki nad Loarą ,choć moim pierwszym skojarzeniem było, nieco groteskowe,  zamczysko z czołówki telewizyjnych kreskówek Disney'a. Wieże, wieżyczki, balkoniki i przybudówki, przeróżne zakamarki i kręcone schody, tego w Bojnicach pod dostatkiem. Dla romantyków jest nawet sztuczna jaskinia w podziemiach. Początkowo zamek należał do węgierskiego rodu Palffy'ch. Swój dzisiejszy neogotycki kształt  zawdzięcza ostatniej przebudowie wykonanej w XIX wieku. Choć bardzo wiele tu hałaśliwych wycieczek szkolnych to w przepastnych pomieszczeniach można się na chwilę zgubić i oddać rycerskiej zadumie. Po zamku oprowadzają przewodnicy w strojach z epoki, gospodarze organizują interesujące imprezy kulturalne na czele z najbardziej popularnym „ Festiwalem Duchów i Straszydeł”.  Dużą atrakcją są nocne odwiedziny na  bojnickim zamku. Blask świec, nastrojowa muzyka, stare legendy tworzą niepowtarzalną atmosferę. Podkreśla ją niespodzianka – degustacja wina w Złotej Sali. To bardzo potrzebne wzmocnienie ducha, zwiedzających czeka jeszcze spotkanie z Czarną Damą i Białą Panią Zamkową. 

Szopka jakiej nie znacie

Planując pobyt w tej części Słowacji nie wolno pominąć Rajeckiej Leśnej to znane miejsce pielgrzymkowe. Jego ogromną atrakcją, dla której przybywają goście nie tylko ze Słowacji ale i z całej Europy, jest  szopka betlejemska. To owoc wysiłku jednego człowieka – mistrza Józefa Pekara. Pracował nad nim aż przez piętnaście lat.  Monumentalne dzieło ma 8,5 metra długości. Dziesiątki drewnianych rzeźb przedstawiają sceny biblijne, fakty ze słowackiej historii i największe zabytki architektury. Centralną część zajmuje stajenka, miejsce narodzin Jezusa. Szopka jest animowana, figurki się poruszają, jeżdżą pociągi, grają muzykanci, płyną górskie strumienie.

 Łatwo trafić do leżącej tuż za wsią znajduje się Rajeckej Kalwarii. Po zboczu wspina się Droga Krzyżowa na końcu której stoi bardzo malowniczy kościółek Wniebowstąpienia Pana. Widać, że miejsce  bardzo musiało drażnić czechosłowackich komunistów, u podnóża góry założyli  państwowe gospodarstwo rolne  tak, by chlewnia stała się obowiązkowym tłem dla nabożeństw. Nowe czasy rozwiązały sytuację - gospodarstwo zbankrutowało, po chlewach zostały tylko ruiny. Schodzący z góry pielgrzymi gaszą pragnienie i napełniają butelki wodą ze źródła o uzdrawiających właściwościach. Spróbowałam, woda jest bardzo smaczna. Czy uzdrawiająca? To już sprawa wiary. 

 

3.jpg

Potrzebujesz więcej informacji ?

Jeżeli potrzebujesz się ze mną skontaktować prześlij mi swój email.

wszystkie prawa zastrzeżone przez Zofia Suska
stronę zaprojektowała i wykonała firma IT-SONET

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.