Piwnice i zamki Alzacji

Choć Alzacja jest geograficznie najbliższym nam regionem Francji  rodaków trafia tu stosunkowo niewielu. Widziana przez Strasburg i zlokalizowane w nim instytucje europejskie wydaje się miejscem turystycznie mało interesującym, jeśli nie wręcz nudnym. To opinia zupełnie nieuprawniona i spróbuję Państwa dziś o tym przekonać.

Swoją alzacką przygodę rozpoczęłam w uroczym miasteczku Colmar leżącym w samym centrum regionu. Zwracam uwagę na sklep specjalizujący się w znanym  przysmaku, wynalezionej w Strasburgu w 1780 roku wątróbce z gęsi. Miejsc gdzie można tej i innych lokalnych kulinarnych atrakcji spróbować odnajdziecie na starym mieście w Colmar mnóstwo. Całe jego historyczne centrum jest dostępne tylko dla pieszych włóczących się najczęściej od lokalu do lokalu. Na leniwych lub zbyt przejedzonych czeka turystyczna kolejka kursująca po najciekawszych zakamarkach. Oglądać jest co, miasteczko potrafiło ochronić swoje architektoniczne dziedzictwo zachowując ludzki, po prostu sympatyczny wymiar. Rozsławił je w świecie  rzeźbiarz Auguste Frederic Bartholdi, twórca nowojorskiej i paryskiej Statuy Wolności. W domu gdzie się urodził mieści się muzeum w którym zgromadzono prace i pamiątki po artyście. Wskakuję do kolejki która  przeciskając się między kamieniczkami zawiezie mnie do słynnego ze średniowiecznych i renesansowych ołtarzy muzeum Unterderlinden. Muzeum mieści się w XIII wiecznym klasztorze dominikanów. Muszę przyznać, że klasztory i kościoły zamienione na muzea nie kojarzą mi się najlepiej. Przed oczami mam lwowskie świątynie używane jako sklepy i magazyny. Po Wielkiej Rewolucji Francuskiej świątynie w tym kraju w większości zmieniły swe przeznaczenie. Na przykład w Colmar czynny jest jeden kościół protestancki i jeden katolicki. W pozostałych mieści się szkoła, więzienie i bank. Zgromadzone w jednym miejscu przedmioty kultu wyglądają nienaturalnie. Dobrze, że dzięki Bogu ocalały z rewolucyjnej zawieruchy i nadal zachwycają kunsztem autorów.  Colmar  nazywane bywa czasem   Petite Venice, czyli Małą Wenecją,  to z racji sieci kanałów w śródmieściu.  Kanały które dodają miastu lekkości i uroku, służą jednocześnie do dostarczania zaopatrzenia do sklepów i restauracji. Jak przystało na Wenecję Colmar można zwiedzać na pokładzie wodnych tramwajów.

Kto widział starych lekarzy

Tak się zachwyciłam urokiem alzackich miasteczek, że zupełnie zapomniałabym o jeszcze jednym, dla niektórych podstawowym powodzie odwiedzenia tej krainy- Szlaku win Alzacji Alzatczycy specjalizują się w winach białych, skutecznie konkurują z niemieckimi reńskimi. Produkują ich sześć gatunków w tym mój ulubiony -deserowy Gewurztraminer. Jedyny czerwony wyjątek to Pinot Noir.  Wstąpiłam do winnicy Armanda Baura z wioski Egisheim. Oprowadzając po niej właściciel proces wytwarzania trunku przyrównał do narodzin dziecka – by z winorośli powstało wino musi upłynąć dziewięć miesięcy, potrzebne jest też dużo cierpliwości i spokoju. Wino to źródło zdrowia i radości słyszymy od Armanda.. Na jego winnicy dostrzegłam maksymę: "Spotkasz więcej starych pijaków niż starych lekarzy". Po zwiedzaniu miałam okazją o zaletach jego wyrobów przekonać się osobiście. W sklepie, jak to by się u nas powiedziało „przyfabrycznym”, mogłam także zaopatrzyć się w trunki

-To jest wino Gewurztraminer- opowiada Armand. Rozlewane jest do specjalnych butelek   z inkrustacją poświęconą papieżowi Leonowi  IX. Urodził się on 1002 roku w rodzinie hrabiów z Egisheim. Tysiąc lat po tym fakcie Alzatczycy urządzili festiwal. Wtedy  wysłaliśmy skrzynkę  wina w prezencie papieżowi Janowi Pawłowi II. Otrzymaliśmy informację, że spróbował i mu bardzo smakowało.

Wieś Eguisheim uważana jest za jedną z najpiękniejszych we Francji.

Ruszam na spacer brukowanymi uliczkami, cudnie wijącymi się pomiędzy liczącymi kilkaset lat, pokracznie pokrzywionymi kamieniczkami.

Przewodniki nie kłamią – to rzeczywiście jedno z piękniejszych miejsc, jakie widziałam we Francji. Gdzie nie spojrzeć figlarne domki jakby przygotowane na wizytę Baby-jagi. 

Na europejskim skrzyżowaniu

Smak wyśmienitego trunku towarzyszy mi w dalszej podróży  - do  zamku Haut Koenigsbourg . Potężna, usytuowana na 755 metrowym wzniesieniu twierdza, zdecydowanie panuje nad okolicą. Pamiętajmy, że Alzacja to graniczący z Niemcami pas ziemi, szeroki ledwie na 50 i długi na prawie 200 kilometrów. Jej geograficzne usytuowanie sprawiło, że była zarzewiem odwiecznych konfliktów niemiecko-francuskich. Pierwszą warownię wzniósł na tym miejscu Frideric von Hohenstaufen zwany „Jednookim”.  -Musicie wiedzieć, że w regionie tym krzyżują się historyczne szlaki komunikacyjne między Flandrią i Włochami oraz Francją i Europą środkowo-wschodnią.- opowiadał przewodnik.

W XV wieku, pod panowaniem Habsburgów twierdza została rozbudowana i wyposażona w stanowiska dla artylerii.  Po spiralnych schodach wspięłam się na pierwsze piętro. Minęłam kaplicę by trafić do efektownej sali trofeów myśliwskich. Tuż obok znajdują się najbardziej luksusowe na zamku apartamenty. W zbrojowni wyeksponowano halabardy, miecze i zbroje.  Okna zdobią historyczne witraże.  Drewniany most oddziela zachodnią część budowli od ogrodu. Pokonuję kolejne schody by znaleźć się na południowej wieży. Ta część miała za zadanie ochronę głównego budynku. 

Roztacza się z niej wspaniały widok na Alzację, niemiecki Szwarcwald i leżące na zachodzie Wogezy. Było w górę teraz w dół gdzie znajduje się platforma artyleryjska. Choć schodów tyle samo to, co chyba zrozumiałe, droga powrotna mija dużo szybciej. Coraz większa część budowli wznosi się teraz nade mną. Główna brama wyprowadza turystów za zamkowe mury.

Ruszam dalej pozostawiając za sobą  symbol germańskiej potęgi. 

Nie straszne im czarownice

Jadę dalej na północ, w kierunku Strasburga, do jednej z perełek winnego szlaku uroczego miasteczka Obernai.  Zycie w nim toczy się leniwie pośród wiekowych kamieniczek i romantycznych zaułków. Turyści spotykają się na urokliwym place du Marche by kupić na pamiątkę pluszowe bociany .Miłość do bocianów, jest czymś co nas dodatkowo łączy z Alzacją - są jednym z symboli tego regionu. Pytałam też o owczarka alzackiego – nikt z moich rozmówców o takiej rasie nie słyszał.

Centrum Obernai jest kombinacją stylu z czasów Ludwika XV ze średniowieczną i renesansową architekturą.  Plac du Marche ozdabia  renesansowa siedziba cechu rzemieślników zaadaptowana na ratusz i  fontanna Świętej Otylli – Patronki Alzacji. Warto na chwilę przysiąść na placu by dyskretnie podpatrywać niespieszne życie mieszkańców Obernai. Zakupy, ploteczki to najlepsze sposoby wypełniania czasu. Choć miasteczko jest niewielkie na spacer po nim nie wolno żałować czasu.- w przeciwnym razie nie zobaczy się takich niesamowitych smaczków jak choćby  autentyczna średniowieczna krata mająca zabezpieczać mieszkańców przed czarownicami. Aż się nie chce wierzyć, że takie rzeczy zachowały się do dziś. Alzacja to region we Francji nietypowy jeszcze z jednego powodu: tu produkuje się jednocześnie wina i piwo. Około 50 procent francuskiego piwa ma alzacki rodowód. Najbardziej znany jest browar Kronenbourg założony w Strasburgu w 1664 roku. Znaczącym zabytkiem Obernai jest kościół Świętego Piotra i Pawła. Zbudowany w stylu romańskim uległ zniszczeniu w 1867 roku i został odbudowany w stylu neogotyckim. Jest drugą pod wzglądem wielkości po katedrze w Strasburgu świątynią  Alzacji. To doskonałe miejsce by poznać legendę o Świętej Otylli. Była kaleką córką księcia Etichona - urodziła się niewidoma. Odrzucona przez ojca znalazła schronienie w Burgundi. Wzrok odzyskała w czasie chrztu. Gdy wróciła do domu ojciec postanowią ją wydać za młodego księcia. Odmówiła i znów uciekła. Ostatecznie książę ufundował klasztor Hohenbourg którego została pierwszą mniszką.

Po całodziennym zwiedzaniu poczułam się głodna. Postanowiłam znaleźć  restaurację z lokalnymi przysmakami. Długo nie szukałam – pod właściwy adres zaprowadziła mnie wystawiona na zewnątrz bateria win, ze środka dolatywały smakowite zapachy. Region uchodzi za prawdziwe królestwo smakoszy jest dumny ze swojej sztuki kulinarnej. W Alzacji od zawsze krzyżowały się wpływy francuskie i niemieckie. Wyraźny  ślad pozostał w miejscowej tradycji kulinarnej, choćby w przepysznych wędlinach. Dla Polaków  to kuchnia szczególnie interesująca bo w pewnym stopniu przypomina naszą. Podstawą wielu potraw jest na przykład kiszona kapusta. Jest nawet coś co przypomina  bigos i tej potrawy postanowiłam spróbować. Składniki były podobne: ugotowana kiszona kapusta, kawałki tłustego boczku, szynki i kilka rodzajów kiełbasy. Różnica polegała na sposobie podania: w Alzacji gorąca kapusta jest wykładana na półmisek i przykryta resztą składników. Mieszanie następuje dopiero na talerzach i w żołądkach biesiadników. Warto spróbować –z butelką alzackiego wina smakuje wyśmienicie.  

_MAR6780.jpg

Potrzebujesz więcej informacji ?

Jeżeli potrzebujesz się ze mną skontaktować prześlij mi swój email.

wszystkie prawa zastrzeżone przez Zofia Suska
stronę zaprojektowała i wykonała firma IT-SONET

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.