Radosny pogrzeb na wyspie Bali.

Zaduma, refleksja nad przemijaniem, smutek i żal -wydawać by się mogło, że to uniwersalny schemat związany ze śmiercią i pogrzebem. W czasie pobytu na indonezyjskiej wyspie Bali przekonałam się, że po wyjściu z naszego kręgu kulturowego  śmierć może być traktowana zupełnie odmiennie, wręcz przeciwnie do naszego odczuwania. Proszę być przygotowanym  na mentalny szok: zamiast czerni będzie gra kolorów, łzy zastąpi szczery śmiech a rozpacz zamieni się w żarty i dowcipy. 

 Balijczycy są bardzo dumni z zachowania unikalnej hinduskiej kultury i obronienia jej przed pochodem islamu, religii zdecydowanie dominującej w Indonezji której wyspa jest częścią.. Według balijskiej odmiany hinduizmu wszechświat składa się z pięciu elementów. Jest to powietrze, ziemia, ogień, woda i przestrzeń. Ciało człowieka jest częścią wszechświata i składa się z tych samych   elementów. Ale ciało, podobnie jak w naszej wierze, jest bez znaczenia, było tylko czasowym schronieniem dla atmana czyli nieśmiertelnej duszy. Z chwilą gdy  umiera, dusza- zgodnie z założeniami reinkarnacji- znajduje schronienie w innym żywym organizmie. Według wierzeń Balijczyków dusza nie może swej powłoki opuścić natychmiast Staje się początkowo jej strażnikiem, pilnującym czy rodzina wypełni wobec ciała wszystkie powinności. Jakie to powinności? Podstawową jest kremacja bo ta zapewnia zespolenie  ze wszechświatem. Jest  poprzedzona barwnym pochodem z domu zmarłego do świętego miejsca w którym się odbywa.  Choć to ta sama religia, sposób praktykowania hinduizmu na Bali jest zupełnie inny niż w Indiach.  Tam kremacja musi odbyć się natychmiast po śmierci, na Bali można ją odsunąć w czasie nawet na dziesięciolecia.   Od czego rzecz zależy? Przede wszystkim od możliwości rodziny która musi  wydarzenie sfinansować. W takim przypadku ciało zostaje zakonserwowane w formalinie lub normalnie pochowane w ziemi. W drugim wypadku przed samą uroczystością zostaje odkopane. Tak było w przypadku ceremonii w której uczestniczyłam.  Orkiestra gamelanów, tradycyjnych instrumentów towarzyszyła całej uroczystości. 

Zmarły znów  członkiem rodziny

Tym co było dla mnie zupełnie nieoczekiwane było tempo w jaki poruszał się orszak. Nie było w żadnym wypadku żałobne w naszym rozumieniu, ledwo za nim nadążałam. Na zakręcie  orszak niosący wieżę kremacyjną tak się rozpędził, że omal nie doszło do wywrotki. Sytuacja stała się powodem do żartów, wywołała wręcz salwy śmiechu. Gdy zbliżyliśmy się do miejsca kremacji   na zmęczonych uczestników procesji czekali  sprzedawcy napojów i przekąsek.  Krewni osoby zmarłej przynieśli ofiary żegnając się w ten sposób z członkiem rodziny. Po chwili trumna z ciałem została zdjęta z wieży kremacyjnej. Następnie mężczyźni trzy  razy obnieśli ją w lewą stronę, wokół sarkofagu zwanego lembu. Miało to na celu wskazanie duszy zmarłego drogi do absolutu. Według tradycji lembu – czarny byk naturalnej wielkości ozdobiony ornamentami mógł być używany tylko przez kastę bramińską lub ksatria.  Dziś w czasach równouprawnienia i demokracji namiastki lembu można zauważyć przy okazji pogrzebów członków niższych kast.  Przed skremowaniem ciało zostało odkryte. Przypominam, że balijska kremacja często odbywa się kilka tygodni po śmierci więc widok i zapaszek nie był najprzyjemniejszy. By uroczystość była,  że tak powiem, ważna - musi nastąpić szereg istotnych ceremonii.  Należy do nich sakralne obmycie, i traktowanie zmarłego jak żywego członka rodziny. Bez  dostępu do ciała nie da się spełnić tych powinności. Prym w uroczystości wiódł mistrz ceremonii-  był to prawdopodobnie, choć pewna nie jestem, pengamaku czyli kapłan z klasy niższej niż bramińska. Modernizacja i demokratyzacja spowodowały, że również obyczaje kiedyś zarezerwowane wyłącznie dla kast wyższych trafiły, że tak powiem, pod strzechy.  O rodziny dowiedziałam się, że kobieta w której kremacji ciała uczestniczyłam miała 72 lata. Od chwili śmierci minęły dwa miesiące.

Kapłan wykonał szereg rytuałów. Wybaczcie,  ale ich znaczenia do końca nie zrozumiałam.

Do sarkofagu złożone zostały kolejne dary  od bliższych i dalszych członków rodziny.

Misterium i benzynowy palnik

Ciało zmarłej ponownie zostało okryte kilkoma warstwami barwnych tkanin. Przez cały czas słychać było magiczne mantry śpiewane przez kapłanów. Uczestnicy kremacji przynieśli ręcznie robione kompozycje z bananowych liści, kwiatów i owoców. Pachnące kadzidełka zapalił syn zmarłej kobiety. Gdy wszystkie dary znalazły się w lembu mistrz ceremonii zaczął przygotowania do jego spalenia. Muszę przyznać, że techniczne środki jakich używał  lekko mi nie pasowały do całego misterium. Był to benzynowy palnik topornej konstrukcji, coś jakby miotacz ognia.  Z drugiej strony trzeba pamiętać, że suche drewno, jest na Bali praktycznie niedostępne i co za tym idzie bardzo drogie. Świeże pnie bananowca, z którego wykonane było lembu nie spaliłyby się bez wysokiej temperatury. Do jej wytworzenia został użyty ten palnik. Moją uwagę zwracała atmosfera panującą  w czasie kremacji. Nikt się nie smucił, nie rozpaczał. Mężczyźni i kobiety na bieżąco komentowali przebieg uroczystości. Mistrz ceremonii za pomocą metalowego pogrzebacza dbał by ciało dokładnie się spaliło, to warunek jego zespolenia z makrokosmosem Chyba jedyną osobą, którą smugi ognia i kłęby dymu wprawiły w nastrój patosu, byłam ja. Jednak rozpromienione twarze ludzi szybko zburzyły to wrażenie. Atmosfera wokół przypominała ludowy piknik. Stos kremacyjny jeszcze dobrze nie spłonął gdy  uczestnicy ceremonii zaczęli jeść przygotowane wcześniej wiktuały.  Śmiejąc się i żartując częstowali lemoniadą wszystkich widzów. Spalona została również lektyka na której przyniesiono na miejsce kremacji  trumnę ze zwłokami. Właściwy finał uroczystości nastąpił wieczorem gdy kapłan wysypał prochy do morza. W ten sposób ciało powróciło do swych źródeł. W balijskich hotelach biura podróży rozkładają oferty zorganizowaniu udziału w  ceremonii kremacji.  Nie jest to konieczne, Balijczycy z sympatią traktują turystów błyskających fleszami, są z ich zainteresowania zadowoleni. Wystarczy porozmawiać z taksówkarzem a on przez radio porozumie się z kolegami, ustalą gdzie i kiedy odbędzie się najbliższa kremacji i zawiezie nas na miejsce.

IMG_5565.jpg

Potrzebujesz więcej informacji ?

Jeżeli potrzebujesz się ze mną skontaktować prześlij mi swój email.

wszystkie prawa zastrzeżone przez Zofia Suska
stronę zaprojektowała i wykonała firma IT-SONET

Na naszej stronie internetowej używamy plików cookie. Niektóre z nich są niezbędne dla funkcjonowania strony, inne pomagają nam w ulepszaniu tej strony i doświadczeń użytkownika (Tracking Cookies). Możesz sam zdecydować, czy chcesz zezwolić na pliki cookie. Należy pamiętać, że w przypadku odrzucenia, nie wszystkie funkcje strony mogą być dostępne.