W końcówce października i na początku listopada pogoda w Polsce jaka ? Wiadomo. Obrzydliwa-szaro, ponuro, beznadziejnie. Co robić? Odpowiedz prosta. Wyjechać. Dokąd? W poszukiwaniu słońca. Tym razem padło na Mauretanię. Choć przyjaciele, z którymi włóczę się po świecie, bez entuzjazmu przyjęli moją propozycję to jednak dali się przekonać. Szczęśliwie wyruszyliśmy z paszportami covidowymi i negatywnymi testami ( bez nich ani rusz) przez Paryż , Casablankę do Nawakszut -stolicy Mauretanii. Temperatura w cieniu 38 stopni C, bardzo życzliwi i gościnni ludzie ,piękne kobiety z barwnych strojach, nawoływania muezina do modłów. Mężczyźni w dracznie wywiązanych zawojach na głowie i tradycyjnych błękitnych galabijach ,skrywających całą postać. Rozlokowani w Toyoty z napędem na cztery koła wyruszyliśmy na podbój Sahary.
W swojej karierze podróżniczej bywałam na różnych pustyniach m.in. widziałam Atacamę w Chile, Danakil w Etiopii, poznałam piaski Dżibuti i jemeńskiej Sokotry. Sahara Zachodnia zauroczyła mnie zróżnicowanymi krajobrazami oraz nieprawdopodobnym kolorytem. Barwami piasku od brązów, fioletów, zieleni i czerni po biel, pomarańcz, przypudrowany róż. Majestat piaskowych form w kształcie strzelistych iglic i filarów, kruchych pałaców, dziwacznych brył przywołujących na myśl zwierzęta i bajeczne stwory, przejmuje pustką ale i tez zachwyca szczególnym pięknem. Nie wspomnę już o wschodach słońca na złotych wydmach. Czy kiedykolwiek słuchaliście śpiewu pustyni, szelestu przesuwanego przez wiatr piasku? Te dźwięki zaliczam do jedynego w swoim rodzaju, wyjątkowego koncertu jaki ofiarowano mi w życiu…
Przyglądając się tym piaskowym cudom zastanawiałam się, czy są to może konstrukcje szalonego architekta, czy artystyczne rzemiosło samej natury? Sahara to miejsce jeszcze nie skażone, gdzie natura wiedzie prym, sprawuje niepodzielną władzę. Mauretania to kraj pomiędzy oceanem a pustynią. Nie ma dużo zabytków, luksusowych hoteli, ekskluzywnych restauracji , barów czy butików z odzieżą renomowanych marek. Natomiast znajdziemy tu sporo innych atrakcji. W Mauretanii znajduje się Oko Afryki - okrągła, przypominająca krater struktura geologiczna ( mierząca ponad 50 km średnicy), doskonale widoczna z kosmosu. Krater ten jest również hipotetyczną lokalizacją zaginionego miasta Atlantydy.
Kraj ten może poszczycić się najdłuższym pociągiem na świecie - 2,5 km. Znajdziecie tu również cmentarzysko statków - spoczywa tu 300 zardzewiałych kadłubów. Na pokładach wraków osiedlają się ludzie uciekający przed drożyzną mauretańskiej metropolii. W tym miejscu na świecie za doskonałe piękności uznaje się wyjątkowo otyłe kobiety, osiągające wagę co najmniej 130 kg. Godny pożałowania jest też los wielu mauretańskich dziewczynek w wieku 7 do 14 lat. Oprócz faktu, że są zmuszane do zawierania małżeństw. W bardzo wczesnym wieku to przygotowania do tej ceremonii są wyjątkowo brutalne. Aby przybrały na wadze, co ma zwiększyć ich atrakcyjność i szansę na dobre małżeństwo, rodzice wysyłają je do specjalnych obozów, w których stosuje się tortury polegające na codziennym spożywaniu 15 litrów tłustego mleka koziego i co najmniej kilograma kaszy kuskus z dużą ilością łoju. Przyjmują 16 tysięcy kalorii dziennie czyli 4 razy więcej niż kulturyści przed zawodami.
Oczywiście na Saharze największym dobrodziejstwem jest woda, używana jedynie do spożycia. Ludzie myją się piaskiem, kobiety organy intymne okadzają dymem powstałym z mieszanki im tylko znanych ziół. Nie ma tu sklepów z kosmetykami; do pielęgnacji twarzy używa się olejku z dzikich oliwek, naparu z oleandra i tamaryszku. Pachnidłem, ale to od wielkiego święta, są płatki róży jerychońskiej b. Brwi czerni się okruchami węgla drzewnego. Filtrem chroniącym przed poparzeniami słonecznymi jest piasek. Tu nie spotyka się dziewczyn lub kobiet w strojach europejskich. Chodzą omotane kilkumetrową (ok. 6 metrów) materią z otworem na głowę. Często zasłaniają oczy i usta; czy to praktyczne? Nie wiem, wygląda egzotycznie. W porozrzucanych po pustyni wioskach wciąż można poznać prawdziwą kulturę dawnych nomadów, zaś na gorących wydmach napić się autentycznej, mauretańskiej herbaty.
Tak się dzieje, że gdy w przewodnikach piszą, że w danym kraju nie ma nic, a tak było w przypadku Mauretanii - nie wierzę. Sprawdzam to sama i najczęściej stwierdzam, że było warto. Zachęcam do odwiedzenia tego kraju, kraju położonego w największej i najgorętszej piaskownicy świata.